Czym jest uzależnienie i skąd się pojawia w naszym życiu? Dlaczego tracimy kontrolę nad wykonywaniem niektórych czynności? Na te i wiele innych pytań odpowiada psycholożka dr Ewa WoydyłłoOsiatyńska podczas spotkania pt. „O psychologii uzależnień”. Wykład odbył się w ramach V edycji cyklu „Przybij ‎Show Strefa Psyche Uniwersytetu SWPS, Ep Szczęście w nieszczęściu. Jak odnaleźć dobre strony trudnych doświadczeń? - dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska - Apr 25, 2019 dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska. ️ Doktor psychologii oraz terapeutka uzależnień. ️ Wykształcenie psychologiczne zdobyła w Antioch University w Los Angeles. Jest jedną z polskich pionierek pracy z pacjentami uzależnionymi i wprowadzania do Polski nowoczesnych metod pracy z osobami zmagającymi się z nałogami. ️ Doświadczenie Fast Money. – Są osoby LGBT, nie neguję tego. Ale sposób rozprzestrzeniania się pewnej idei, która nie jest zgodna z tradycyjnym polskim rozumieniem patriotyzmu, nie jest dobry – ogłosił w TVN24 Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak. Po tych słowach w sieci zawrzało. Dziennikarz Marek Kacprzak w programie "Newsroom" WP w kontekście ostatnich wydarzeń – kampanii PiS, aresztu Margot oraz słów Pawlaka – zapytał dr Ewę Woydyłło-Osiatyńską, jak dziecko LGBT ma się odnaleźć w nowej rzeczywistości szkolnej. Psycholog poradziła rodzicom, w jaki sposób mają wesprzeć swoje dziecko. W programie zwróciła również uwagę na problemy edukacji szkolnej i ostracyzm społeczny. – Tutaj winny jest system – podkreśliła dla CiebieProgramy Wirtualnej Polski Kadra i stali współpracownicy Ośrodka Terapii Traumy „Oddech”: Dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska – superwizorka Ewa Harasimowicz – psycholog, absolwentka Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Psycholog w Ośrodku „Dom” dla Ofiar Przemocy w Rodzinie. Od 2008 roku członek Zespołu Pomocy Poszkodowanym w wypadkach lotniczych, działającego w ramach Struktur Kryzysowych PLL LOT. Uczestniczka szkolenia z zakresu międzynarodowych standardów kompleksowej metody wsparcia psychologicznego CISM – Critical Incident Stress Management. Specjalistka traumy i dysocjacji dzieci i młodzieży (wg standardów NSLT) oraz praktyk Somatic Experiencing® (SE) metody leczenia traumy wg dr Levine’a. Hanna Dufner – nauczycielka, specjalista pedagog-psychotraumatolog, doradca psychotraumatolog, absolwentka Uniwersytetu Śląskiego – Wydziału Pedagogiki i Psychologii w Katowicach, Steinbeis-Hochschule w Berlinie oraz Schweizer Institut für Psychotraumatologie w Winterthur. Praktyk Somatic Experiencing® (SE) metody leczenia traumy wg Dr P. A. Levine’a. Członek zarządu stowarzyszenia SE-Schweiz. Autorka i współautorka publikacji dotyczących problematyki terapii zaburzeń posttraumatycznych u dzieci oraz dynamiki procesów wychowawczych w rodzinach adopcyjnych i zastępczych. Tłumaczka literatury fachowej min. dwóch artykułów prof. dr Stephen’a W. Porgesa Prowadzi prywatny gabinet ( w Suhr w Szwajcarii. Mama biologiczna i adopcyjna lubiąca sklejać modele samolotów. Urszula Bartnikowska – pedagog specjalny, dr hab. nauk społecznych, prof. Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie (Katedra Pedagogiki Specjalnej). Zainteresowania naukowo-badawcze: osoba z niepełnosprawnością w rodzinie (również dziecko niepełnosprawne w rodzinie adopcyjnej i zastępczej), społeczność oraz kultura Głuchych, edukacja alternatywna/pozaszkolna/domowa, wpływ wczesnych doświadczeń na funkcjonowanie dziecka. Edukatorka (realizator wielu projektów edukacyjnych, Szkoła z Klasą Liderzy i Liderki Tolerancji Centrum Edukacji Obywatelskiej, “PoczytajMy” CEO), zwolenniczka alternatywnych form edukacji (w tym edukacji pozaszkolnej) oraz dostosowywania otoczenia do potrzeb dziecka z wczesnymi doświadczeniami traumatycznymi. Prywatnie mama adopcyjna. Autorka i współautorka wielu publikacji, również dotyczących terapii, wychowania i edukacji dzieci z doświadczeniami przemocy i zaniedbania. Joanna Helios – prawnik, radca prawny, doktor habilitowany nauk prawnych, Uniwersytet Wrocławski. Wykładowca. Współzałożycielka Stowarzyszenia Amabiles działającego na rzecz rodzicielstwa adopcyjnego i zastępczego. Zainteresowania badawcze: pragmatyczne ujęcia feminizmu, przemoc wobec kobiet, wolność edukacyjna, ochrona prawna zwierząt, trauma a prawo. Autorka i współautorka wielu publikacji i książek min. „Dysocjacja jako hard case w systemie prawa” Mama adopcyjna; edukator domowy. Miłośniczka polskich i skandynawskich kryminałów. Halina Nienałtowska –projektantka mody, krawcowa. Swoje umiejętności zawodowe zdobywała w pracowniach projektantów uczestnicząc w tworzeniu kolekcji na pokazy mody. Prowadzi własną pracownię krawiecką przy ul. gen Józefa Hallera 5/7a pod nazwą STUDIO KRAWIECTWA MIAROWEGO „MÓJ STYL„ Tel. 500 256 091. Najwięcej satysfakcji sprawia jej szycie rzeczy zwariowanych – takich jak ubranka dla piesków, zabawki, różne gadżety reklamowe oraz rzeczy nietypowe. Mama dwóch córek oraz właścicielka trzech przepięknych piesków yorków. ludzie - Mama jest nam najbliższa, w idealnym świecie obdarza nas wielką miłością, a wtedy czujemy się bezkarni, bo przecież jeśli ktoś mnie kocha, to mi wszystko wybaczy - mówi doktor psychologii i psychoterapeutka Ewa Woydyłło-Osiatyńska. Z matką łączy nas najmocniejsza więź, ale jednocześnie te relacje są nieraz bardzo trudne i burzliwe. I choć z nastoletniego buntu większość z nas wyrasta, to z obwiniania matki za wszystkie swoje niepowodzenia niekoniecznie. Dlaczego to właśnie na matkach często skupia się frustracja dorosłych już przecież osób? To jest bardzo uzasadnione i naturalne, że szukamy winnych. Własne niepowodzenia, przykrości, niezadowolenie z siebie byłyby nie do zniesienia, zwłaszcza dla młodej osoby. Ale jak znajdziemy przyczynę, kogoś, kogo możemy obwinić, wtedy jest nam lżej. Czasem nawet mamy uczucie, że jesteśmy w porządku, tylko ktoś zrobił coś niedobrego. Wtedy już w ogóle ułatwia nam to funkcjonowanie. Jestem mała i gruba, bo moja mama taka jest i taką figurę mi przekazała. Wtedy jestem zła na mamę, mniej na siebie. To nas ratuje. Mechanizm obronny polegający na obwinianiu należy do najczęstszych. Wzięcie na siebie odpowiedzialności jest miarą wielkiej dojrzałości, do której niektórzy dorastają, a inni nigdy nie dorosną, do końca życia będą palcami pokazywać innych, nie siebie. Gdy kogoś obwiniam, to ten ktoś myśli odruchowo: może coś złego zrobiłam? Poczucie winy staje się wymienną walutą. Osoba, która czuje się winna, zaczyna wynagradzać, ta, która obwinia, ma taryfę ulgową. To jest bardzo prosty, wręcz prymitywny mechanizm dodawania sobie poczucia ważności. A dlaczego mama? Bo jest najbliższa, obdarza nas w idealnym świecie wielką miłością, a wtedy czujemy się bezkarni, bo jak ktoś mnie kocha, to mi wszystko wybaczy. Nawet ojciec jest przeważnie osobą o większym dystansie do dzieci, by sobie na to nie pozwolił. Do tego dochodzi model matki Polki, która się wyrzeknie sama siebie, ząb jej się złamie, ale go sobie nie wstawi, za to kupi synowi trzecie spodnie. Nie ma czasu dla siebie, zaniedbuje się, a dziecko to wykorzystuje. A potem do tego wszystkiego jeszcze jej nie lubi, zamiast mieć dozgonną wdzięczność. Bo nie lubimy tych, którzy tak nam się poddają. Nie szanujemy ich. Tak, ale tu muszę zrobić wykrzyknik. Nie szanujemy, bo oni sami siebie nie szanują. Gdyby mama się szanowała, to by powiedziała: synku, na następne spodnie to sobie sam zarobisz. Mądra mama, która się szanuje, tak robi. Nie można powiedzieć, że to jest wina okropnych dzieci, bo dziecko w ogóle nie wie, na czym polega życie. Nie zna etyki, wartości, głębi, sensu, emocji. Uczy się tego, co wypróbowuje i może. Zresztą to rodzice uczą dzieci. Te, które się nauczyły być wymagające i bezwzględne, nauczyły się tego od rodziców. Tylko, że to dotyczy dzieci. Ale gdy przychodzi do mnie do gabinetu ktoś, kto ma 25-30 lat, to ja inaczej patrzę, mogę stawiać wymagania, oczekiwać odpowiedzialności. Wielu psychoterapeutów mówi, że całe nasze dorosłe życie zależy od dzieciństwa. Jak ktoś się bardzo tym przejmie, to potem na tym jedzie, to jest przepustka do nieodpowiedzialności. Tym mamom się jeździ po grobach, nawet nie po głowach, bo one już często nie żyją. Kiedy słyszę, że ktoś mówi: krzyczę na dzieci, bo moja mama na mnie krzyczała, to wtedy mówię: proszę wyjąć dowód i spojrzeć na PESEL. Ma pani więcej niż 13,14 lat, to po co się pani tak kurczowo trzyma czegoś, co było okropne, po co w tym tkwić? Ale brak odpowiedzialności jest prostszy i bardziej wygodny. Tak, ale jest też bardzo krzywdzący. Jeżeli sama nie wezmę odpowiedzialności za to, jak moje życie wygląda, to kto mi je urządzi? To ja się skazuję, że jak coś mi się nie podoba, to tego nie zmienię, bo rządzi PiS, bo były zabory, bo mąż pije. Wygoda polega na tym, że zastygamy. Mam 81 lat, czasem mnie ludzie pytają, jaka jest tajemnica młodości. Mówię wtedy: jedna jedyna sprawa: młodzi się uczą. Starzy się już nie uczą. Ja znam starych, którzy mają po 20 lat i mówią: bo ja już taka jestem. To obwinianie to jest zastyganie w pozycji, która jest niewygodna, krzywdząca, ale ktoś jest winien, więc ja mam uzasadnienie, żeby swoje życie zmarnować, bo ktoś czegoś nie umiał. Druga sprawa jest taka, że wielu rodziców nie ma kompetencji rodzicielskich. Dlaczego? Bo one pochodzą w większości z własnych doświadczeń. Jeśli mama odnosi się do mnie w sposób krzywdzący, można z dużym, prawie 100-procentowym prawdopodobieństwem powiedzieć, że ona się tego nauczyła od swojej mamy. Była kiedyś konferencja o świetnym tytule: Bici biją. I to jest reguła. Ten, kto ciebie skrzywdził, najpewniej też był skrzywdzony. Czasem mama jest jakaś, wiec dziecko mówi: ja będę inna. Ale nie zawsze wybiera lepiej, czasem to idzie w drugą, wręcz skrajną stronę. Poza tym ocena rodzica przez dziecko jest zawsze arbitralna. Ale najgorsze to mieć żal, tak jak gdyby rodzice wiedzieli, co zrobić, a specjalnie zrobili źle. Z wyjątkiem jakiegoś promila, większość ludzi daje dziecku to, co ma. Nie możesz dać tego, czego nie masz. Jeśli więc masz dać miłość, musisz być kochana, wiedzieć, jak się czuje tę miłość. Jeśli matka jest zalękniona, mąż źle ją traktuje, to ona nie dysponuje tym, co jest dla dziecka najważniejsze: troską, czułością, uwagą, ciepłem. Bycie matką to jest luksus, na jaki nie każda kobieta umie się zdobyć, żeby odrzucić wszystko i po prostu cieszyć się dzieckiem. Wiele matek wpada wręcz w błędne koło własnych ambicji, że przecież od dziecka trzeba wymagać, trzeba je kształcić. Dzieci są od najmłodszego programowane na ludzi sukcesu, ale nie dostają tej czułości, wspólnie spędzonego czasu. I potem często mają do matek żal, choć przecież one chciały dla nich jak najlepiej. Kiedyś na zajęciach, w których uczestniczyłam, terapeuta powiedział jedną rzecz: rodzic, ojciec czy matka ma do dyspozycji największy dar, jaki można dziecku dać. To jedna rzecz, którą powinno się robić zawsze, bez wyjątku. Gdy dziecko wchodzi do pokoju, gdzie siedzi mama, to ona ma podnieść wzrok, spojrzeć na dziecko i się uśmiechnąć. Może nie mieć pieniędzy, być chora, ale ma dać dziecku uśmiech, który w mowie ludzkiej oznacza: ciesze się, że jesteś. A u nas ile razy dziecko widzi uśmiechniętą mamę? Przeważnie widzi zmarszczoną ze złości twarz i słyszy: przestań, zostaw to, znowu nie posprzątałeś. Z tego, jak mama to dziecko po szkole przyjmuje, ono wyciąga wnioski. Większość dzieci może więc wnioskować, że mama mnie nie lubi, przeszkadzam jej, denerwuje ją, miałaby fajniejsze życie, gdyby nie ja. Więc nie ma co się dziwić, że gdy może jej dowalić, to dowala, bo od początku buduje się animozja. Biologicznie dzieci szalenie długo potrzebują tego, żeby się przytulić właśnie do mamy. A o to wcale nie jest łatwo, jeśli ona jest ciągle zajęta. Potem taka mama przychodzi i mówi: córka ze mną nie rozmawia. Więc pytam: a jak było, jak była malutka? Gadała bez przerwy, nie mogłam się opędzić. No to się pani udało. Parę lat temu robiłam warsztaty dla mamy i taty, zgłaszały się młode osoby, które dopiero miały w planach dziecko, nowa generacja fantastycznych ludzi, którzy odczepili się od tych tradycji i sami chcą sobie życie ułożyć, którzy się uczą, poszukują. Oni wielu błędów nie popełnią, bo otwierają się na doświadczenie, w którym są kompletnie zieloni. Podobnie jest z rodzicami adopcyjnymi, którzy są dużo bardziej świadomi niż biologiczni, bo się przygotowują, chodzą na warsztaty, dużo się uczą na temat poczucia wartości, respektowania granic. A nie ma pani wrażenia, że dzisiejsi rodzice mogą zwariować od nadmiaru często sprzecznych informacji, jak najlepiej wychowywać dzieci? To, że są różne modele myślenia i wychowywania, jest dla mnie naturalne, bo dzieci i rodzice są zupełnie różni. Ktoś może być bardzo surowym rodzicem i nigdy nie skrzywdzi dziecka. A z kolei wesołek może dokuczać, poniżać, być niesłowny. Nie ma co porównywać, włoskie rodziny krzyczą na siebie i rzucają w siebie serwetkami, a kochają się najbardziej na świecie. Bergman w swoich filmach pokazywał surowe rodziny protestanckie, gdzie ojciec pastor jednym spojrzeniem ucisza dzieci. Ale są i takie, gdzie tata się kotłuje z dziećmi po podłodze, a mama chodzi nago po domu. Która rodzina jest lepsza? To zależy od temperamentu, stylu życia, celów, potrzeb. Nie ma jednego sztywnego modelu rodziny. Jedynym kryterium, które należy brać pod uwagę, jest empatia, czyli wczuwanie się w sytuację i emocje drugiej osoby, zwracanie uwagi, co innym robią nasze słowa i czyny. Tylko jeśli się tego nauczymy, mamy szansę mieć dobrą rodzinę. Dobra rodzina nie musi mieć basenu, kortów. To taka, gdzie bliscy wiedząc co cię boli, nigdy tego nie wykorzystają. W naprawieniu relacji może pomóc terapia rodzinna. Zdarza się, że dorosła córka z matką zgłaszają się do pani gabinetu? Nigdy. Jakby przyszły we dwie, to równie dobrze mogłyby pójść razem do kawiarni. Często przychodzi matka, która rozpacza, że nie ma kontaktu z wnukami, że dorosłe dziecko się odcięło. A jeszcze częściej córka, która narzeka na matkę, że nie może sobie ułożyć życia, bo miała taki okropny dom. Jeśli nie zatrzyma się procesu rozpamiętywania, to ta trauma będzie nam towarzyszyć do końca życia. Jeśli chcesz być ofiarą, proszę bardzo, ale gdy ci z tym źle, zrób coś. Napisałam kiedyś książkę "Aby wybaczyć". Z tym u nas kulturowo nie jest łatwo, wzmacniamy te patologiczne mechanizmy, lubimy się nakręcać, trzymać zadrę w sercu, powoływać się na tzw. honor. Komu to nie odpowiada, to to zmienia. Mamy dostęp do całego świata, jest mnóstwo książek, warsztatów, które mogą nam pomóc, ale wiele osób nie chce się wysilać, woli zakładać, że jest jak ma być. To kwestia wyboru, który ma każdy z nas. Pamiętam, jak kiedyś mój terapeuta powiedział mi takie zdanie: zawsze jesteś w tym miejscu, w którym chciałaś być. Myślałam wtedy, że mu oczy wydrapię, przecież wszystko jest zupełnie inaczej niż chciałam. Ale druga część tego zdania brzmiała: zawsze możesz to zmienić. Zamiast siedzieć i zachodzić w głowę, dlaczego tak się stało, zastanów się, co z tym zrobić.

dr ewa woydyłło osiatyńska